film odgrywany przez umysł

Jeśli przeanalizujemy uważnie „ja”, to zauważymy, że chodzi o rzeczywistość stworzoną przez umysł, żywioną myślami i podtrzymywaną przez pamięć, o „złudzenie optyczne świadomości”, jak to ujął Einstein

Kto (lub co) jest tym „małym, ignoranckim i niezadowolonym ja”, które nas sabotuje?

To tożsamość czy też „mentalne ja”, o którym nasz umysł myśli, że nim jest, a które w istocie jest zaledwie zapisywanym w nas od dzieciństwa zbiorem wzorców i szablonów mentalnych i emocjonalnych. Ignorancja, która leży u źródeł wszelkiego pomieszania i cierpienia, polega na braniu tego „ja mentalnego” za naszą prawdziwą tożsamość. Mylimy rzeczywistość z „filmem”, który odgrywa nasz umysł.

Czyli biorę na poważnie ten film, który sobie opowiadam o moim życiu i o tym, kim jestem?

Jeśli przeanalizujemy uważnie to „ja”, zauważymy, że chodzi o rzeczywistość stworzoną przez umysł, żywioną myślami i podtrzymywaną przez pamięć – o „opowieść czy też garść myśli i emocji”, jak mówi E. Tolle, posklejaną w całość przez pamięć. Krótko mówiąc, jak to ujął Einstein, o „złudzenie optyczne świadomości”.

Więc kim lub czym w końcu jesteśmy?

Mówiąc konkretnie, jesteśmy tym, czego nie da się zaobserwować. Możemy jedynie obserwować „obiekty”, od których możemy się zdystansować: ciało, myśli, uczucia, emocje. Wszystko to jest we mnie, lecz nie jest mną.

Nie mogę być tym, co jest „moje”

Oczywiście. Można by mówić o podstawowym prawie: nie jesteś niczym tym, co możesz obserwować, lecz tym, „kto” obserwuje (choć takie określenie jest zawsze mylące, ponieważ gdy w końcu znika dualność, znika też oddzielny „ktoś”). Jesteśmy tą Rzeczywistością, której nie da się obserwować ani rozgraniczać, którą tylko możemy nazwać – w sposób mylący, gdyż wykracza poza umysł – Świadomością, Obecnością, Tym Co Jest. To nasza ostateczna Tożsamość – ponadegotyczna czy też transpersonalna, „współdzielona” z wszystkimi istotami. Dlatego też możemy powiedzieć: nie jesteśmy identyczni, lecz jesteśmy tym samym, tak samo jak fale oceanu nie są nigdy takie same, choć wszystkie są Wodą.

Sugeruje pan, by się przestać identyfikować z tym mizernym ego. Jak tego dokonać?

Poprzez zrozumienie, że nie jesteśmy tym ego, w natychmiastowym i intuicyjnym akcie „ujrzenia” będącego absolutną pewnością. Wydaje mi się, że nie zmieniamy się poprzez akt chcenia, lecz w wyniku zrozumienia tego, czym jesteśmy i czym jest rzeczywistość. To zrozumienie jest siłą, która umożliwia dokonanie się przemiany. Nie ma sensu walczyć przeciw ego, co więcej, ego nie jest złe. Jedynym „złem” jest nasza z nim identyfikacja – to ona wprowadza zamieszanie, redukuje nas, zamyka w czymś w rodzaju więzienia i sprawia, że niepotrzebnie cierpimy i powodujemy, że cierpią inni. Praktyczny sposób na czynienie postępów na drodze od-identyfikowania się polega na obserwowaniu ego z dystansu, by móc zdać sobie sprawę z tego, że nim nie jesteśmy.

Najpierw trzeba zintegrować „ja”, by następnie wyjść poza niego. Co oznacza zintegrowanie „ja”?

Tak, wydaje się, że ewolucja nie pozwala na „skoki” w pustce. Można wyjść jedynie poza to, co wcześniej zostało przyswojone. Nie jest łatwo transcendować „ja” i przejść do stanu ponadosobowego, jeśli wcześniej „ja” nie zostało zintegrowane. Innymi słowy – nie może dojść do rozwoju duchowego bez psychologicznego wysiłku. Zintegrowane „ja” to „ja” osoby, która się zna, akceptuje i czuje się dobrze we własnej skórze. Trzeba zintegrować ciało i umysł, światło i cień, tak by mogła pojawić się harmonia psychologiczna, która nie polega na tym, że jest się „doskonałym”, lecz na „byciu kompletnym”. Wszystko to pozwala dostrzec, jak ważne jest należyte współgranie psychologii i duchowości w procesie integracji osoby. Jeśli ma do niej dojść, zarówno psychologia jak i duchowość oferują nam dwie podstawowe zasady, będące punktem wyjścia: „kochaj się takim, jakim jesteś” oraz „wejdź w chwilę obecną”.

Jaka jest najlepsza forma przyswojenia tego?

Integracja jest owocem miłości. Tak jak brak miłości we wczesnym dzieciństwie spowodował powstanie uszkodzeń i neuroz – neuroza to rozłam – tak teraz miłość danej osoby do samej siebie umożliwi integrację wszystkich jej wymiarów.

Co oznacza wykroczenie poza to?

Transcendencja tego to przyznanie, że nie jesteśmy tym „ja”. Tak samo jak mamy ciało, lecz jesteśmy czymś więcej niż ciałem, możemy powiedzieć, że posiadamy „ja”, lecz jesteśmy czymś więcej niż to „ja”.

Jak to zrobić?

Poprzez zrozumienie, gdy – tak jak mówiłem wcześniej – zaczynamy go obserwować. W dniu, w którym dziecko jest w stanie obserwować swoje ciało, zdaje sobie sprawę z tego, że jest czymś więcej niż swoim ciałem: rodzi się wtedy „ja” mentalne; w dniu, w którym jesteśmy w stanie – a wygląda na to, że ludzkość, w swej masie, znajduje się teraz w tym momencie – zaobserwować nasz umysł, stajemy się świadomi tego, że jesteśmy czymś więcej niż umysłem: rodzi się świadomość transpersonalna czy też Świadomość Świadek.

Enrique Martínez Lozano

(część druga wywiadu z enrique martinezem lozano)


[część pierwsza wywiadu 1/5]
[część druga wywiadu 2/5]
[część trzecia wywiadu 3/5]
[część czwarta wywiadu 4/5]
[część piąta wywiadu 5/5]

Dodaj komentarz